Gdy jelito Ci zwariowało...

Czujesz, że coś się dzieje... Wzdyma Cię, boli się podbrzusze, masz biegunki albo zaparcia, przez parę miesięcy? Tak, bardzo mi przykro, ale możliwe, że masz Zespół Jelita Drażliwego.

Jest to przewlekła, nieuleczalna choroba, na tle nerwowym, która nie jest związana z nieprawidłowościami w budowie jelit.

I co teraz? Hm?

Po pierwsze, natychmiast idź do gastrologa. Nawet gdy, nie jesteś pewien czy to Zespół Jelita Drażliwego, warto się zawsze upewnić.

Zespół jelita drażliwego przybiera różne formy. Może to być postać z przewagą zaparć, a także z przewagą rozwolnienia, jak również forma mieszana.

Doświadczenie posiadam w formie zaparciowej :) Toalety mogłam nie odwiedzać przez kilka dni, brzuch miałam nieustannie wzdęty, "zapchany" i "napakowany", traciłam apetyt, przestawałam być głodna z powodu nacisku jelit na żołądek. I powiem Wam szczerze, że gazy były dla mnie ogromnym problemem, gdyż nic na nie nie pomagało.

Jest to choroba na tle nerwowym, więc każdy stres kończył się szaleńczym biegiem do toalety :P

Zaczęłam analizować problem, zastanawiać się i testować po czym czułam się najgorzej. I uznałam, że należy wykluczyć:
- surowe mleko krowie
- surowe warzywa i owoce
- potrawy smażone
- wszelkie napoje gazowane (w tym piwo)
- wino czerwone
- cukier i słodycze
- produkty pszenne

Od razu zaznaczam, że są to zalecenia do mojego konkretnego przypadku i nie dla każdego muszą się sprawdzić. Dostosowane są do problemu z wypróżnianiem.

Niestety zaczęłam od diety, zamiast od gastrologa co znacząco wydłużyło moją drogę do normalności...

Więc, po drugie, dieta!

Dietę zmieniłam całkowicie. Przerzuciłam się na jedzenie parowane (posiadam parowar), gotowane oraz pieczone, czasem duszone. Dodatkowo wprowadziłam następujące zmiany:
- zero smażenia
- zamiast mleka krowiego, do płatków lub kawy, mleko roślinne (nabiał w formie przetworzonej termicznie mi nie szkodził)
- owoce - jadłam je na śniadanie, zamiast kanapek i innych wynalazków, sprawdzało to się dla mnie, gdyż wprawiało w działanie moje jelita z samego rana. To była jedyna pora dnia, gdy jadłam owoce, potem ich unikałam, bo powodowały u mnie wzdęcia. Owoce parowałam/gotowałam/piekłam.
- duże ilości warzyw, małe ilości mięsa - moje jelita łatwo się zapychały, a warzywa ułatwiały im pracę. Warzywa przemycam wszędzie, w jak największych ilościach. Staram się je zawsze poddać obróbce termicznej.
- alkohol - piwo i wino czerwone powodują u mnie wzdęcia, staram się pić jedynie wino białe, które wpływa na mnie znośnie.
- cukier - staram się go spożywać niewiele, choć uwielbiam piec i jest to trudne :P Napojów nie słodzę, a w wypiekach zmniejszam ilość cukru o połowę. Staram się jeść jedynie to co sama stworzę, nie kupuję "gotowców".
- produkty pszenne - zauważyłam, że lepiej się czuję po produktach bez mąki pszennej, więc unikałam ich, zastępując np. makaronem kukurydzianym.
- unikanie ziemniaków - starałam się zastępować ziemniaki np. kaszą lub ryżem.
- nie jedzenie po 18.

Gdy w końcu odwiedziłam lekarza otrzymałam leki, które znacznie ułatwiły mi życie, bo sama dieta, choć pomogła, to nie zlikwidowała problemu. Lekarz polecił trzymać dietę oraz jednocześnie przyjmować leki.

Efekty diety oraz przyjmowanych leków:
- wypróżniam się regularnie, codziennie rano
- zmniejszona ilość gazów
- brzuch przestał mi puchnąć
- stopniowo byłam w stanie wprowadzać modyfikacje do diety, więc niekiedy zjadam surowe owoce, warzywa, lub robię na patelni np. sos. Jednakże robię to okazjonalnie, gdyż obawiam się powrotu choroby.W weekendy nawet jadam na śniadanie kanapki :P

Lekarz zaznaczył, że po skończonej kuracji jelita mogą działać właściwie, nawet bez wsparcia farmakologicznego. Dowiem się jednak czy tak będzie, gdy odstawię leki :)

Po trzecie... ruch!

Zauważyłam, że sport pomaga w "rozruchu" jelit. Gdy dużo czasu spędzam na krześle mam wrażenie, że wszystko mi się w jelitach "uklepuje" i trudniej jest temu upuścić mój organizm. Więc... gdy tylko możesz to się ruszaj! Ja osobiście chodzą na siłownię, pływam na basenie, chodzę na zajęcia fitness, a czasami wybieram się na rower.

Taka jest moja historia. Jednym słowem... z jelit powstał ten blog :P Bo z ich powodu skupiłam się na gotowaniu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A Tobie, ile garów zostało po gotowaniu?