Miałam trochę mięsa wołowo-wieprzowego, więc uznałam, że zrobię kotlety mielone. Jestem już w stanie - dzięki lekom - jeść od czasu do czasu, potrawy smażone, więc uznałam, że to miła odmiana :) Jednakże postanowiłam zrekompensować fakt usmażenia, dużą ilością warzyw. Zrezygnowałam z tradycyjnego, tłustego, śmietanowego sosu na rzecz takiego na bazie pomidorów w puszce. W dzisiejszym przepisie używałam parowaru, jednakże gdy go nie posiadacie, możecie użyć specjalnego sita wkładanego do garnka, nakładki na garnek, tudzież bambusowego koszyczka do parowania.
Jako bonus załączam brudne gary po moim gotowaniu :P
Składniki:
Kotlety mielone:
- 500 gram mielonego mięsa wołowo - wieprzowego (można użyć innego)
- 3/4 szklanki bułki tartej
- jajko
- pół cebuli lub szczypiorek wraz z cebulką
przyprawy według własnych preferencji: sól, pieprz, czosnek granulowany, zioła (majeranek, tymianek)
Sos warzywny:
- puszka pomidorów krojonych
- mała cukinia
- papryka czerwona
przyprawy według własnych preferencji: sól, pieprz, papryka słodka, papryka ostra, czosnek, szczypiorek, tymianek, majeranek
Puree ze słodkich ziemniaków
- 0,5 kg słodkich ziemniaków
przyprawy według własnych preferencji: sól, pieprz, czosnek, papryka słodka, papryka wędzona
Dodatkowo
- żółta fasolka szparagowa
Mięso mielone mieszamy dokładnie z pozostałymi składnikami (cebulę kroimy). Wilgotnymi dłońmi formujemy kotlety oraz smażymy na rozgrzanym oleju do zbrązowienia po obydwu stronach.
Słodkie ziemniaki obieramy i kroimy, fasolkę oczyszczamy z szypułek. Wkładamy do parawaru/garnka i parujemy do miękkości. Ziemniaki wraz z przyprawami rozgniatamy na puree.
Cukinię obieramy i kroimy w kostkę, tak samo paprykę. Wrzucamy na rozgrzaną patelnię i podsmarzamy około 10 minut, po czym wlewamy pomidory z puszki. Smażymy do odparowania większości wody, aby sos był zwarty i kleisty. Doprawiamy :)
Smak jest "żywy" i "rześki" :) Nie czuć nadmiaru oleju, a mój facet nie narzekał na nadmiar warzyw :) Apropo mojego faceta... Oto co mu zostawiłam do ogarnięcia:
Mamy tutaj widoczny przekrój przez całą niedzielę :P Możemy zauważyć miskę po cieście, oraz przepłukany parowar :) W słoiczkach za naczyniami, znajdują się suszone przyprawy z działki mojej mamy. Muszę przyznać, że aromat w porównaniu do tych paczkowanych, jest zdecydowanie mocniejszy.
Moje gotowanie zawsze się kończy takim "podarunkiem" dla chłopaka, a jednokomorowy zlew pogarsza efekt :P Więc uwierzcie, ładne zdjęcia potraw nie sprawiają, że za nimi nie kryją się góry brudnych naczyń :)